Chciałabym Wam dziś przedstawić kilka książek dotyczących liczenia, z których z przyjemnością korzystamy. Nie mogę powiedzieć, że koniecznie trzeba mieć je wszystkie, ale chyba warto wypożyczyć je z biblioteki.
Książka-dopasowywanka. Zanzi z przyjemnością "czyta" ją sama. Czarne kwadraty są na tyle duże, że w sam raz nadają się do liczenia dla małych palców.
Kolejna książka teoretycznie jest o gąsienicy, a nie o liczbach...
Jednak właśnie w niej można z łatwością wkładać czubki palców do nagryzionych owoców i sprawdzać ile danego dnia zjadł ich żarłok.
Chylę czoła ilustratorom. To jedna z tych książek, po które każdy w naszym domy sięga z przyjemnością.
Na każdej stronie znajduje się liczba. Zadanie polega na tym, by na ilustracji odnaleźć jak najwięcej zwierząt, przedmiotów, których jest dokładnie tyle samo. Z początku Zanzi oglądała tylko liczby i je nazywała. Potem zaczęły się rozmowy o tym co dzieje się na ilustracjach, aż dorosłyśmy do liczenia tego co przedstawiają obrazki.
To właśnie tu po raz pierwszy usłyszałam z ust Zanzi liczbę 18, gdy liczyła koła...
Do poniższej książki mam mieszane uczucia. Zanzi ją uwielbia. I to chyba główny problem. Czytaliśmy ją setki razy... a jej nadal się nie znudziła.
Przydatne zestawienie szczególnie dla tych, którzy chcą wciągnąć pociechę w świat gier planszowych z kostką ;)
W środku są też zadania na pierwsze dodawanie.
A także tradycyjne liczenie.
Tym razem książka, gdzie trochę forma przerosła treść. Z drugiej strony, może właśnie przez te wstążeczki Zanzi lubi do niej zaglądać?
Na koniec książka teoretycznie dla starszaków. Szybko okazało się jednak, że dzięki swej konstrukcji, już 2,5 letnia Zanzi załapała o co chodzi w odejmowaniu.
Jeżeli tak jak ja, macie dodatkowo małą Kru, musicie uważać na małe magnesy z liczbami. Aż się prosi by je chapsnąć :)
Myślę, że tę ostatnią książkę warto mieć w domu. Naszej Zanzi ogromną przyjemność sprawia bawienie się zamieszczonymi magnesami. Wyraźnie widać jak coś jest, jak zaczyna ubywać i w końcu jak znika. Fajne jest to, że każda ilustracją jest trochę inna. Pojawia się tu pojęcia pary, a także liczenie nie tylko na kilku identycznych obiektach, lecz również całkiem różnych.
P.S. Oto nabytek z biblioteki. Zanzi sama wybrała. Generalnie wydawnictwo bardzo lubimy.
Teoretycznie fajny pomysł. Wyraźne, ciekawe ilustracje. Rytmiczne wierszyki i liczby. Tylko te wierszyki... Ten z liczbą 1 mnie zmroził... ale może to kwestia gustu? Może tego, że Zanzi była mała gdy zainteresowała się liczbami.
Sama książka jednak Zanzi bardzo się podobała i chyba większości wierszyków nauczyła się mimochodem na pamięć.
P.S. Oto nabytek z biblioteki. Zanzi sama wybrała. Generalnie wydawnictwo bardzo lubimy.
Teoretycznie fajny pomysł. Wyraźne, ciekawe ilustracje. Rytmiczne wierszyki i liczby. Tylko te wierszyki... Ten z liczbą 1 mnie zmroził... ale może to kwestia gustu? Może tego, że Zanzi była mała gdy zainteresowała się liczbami.
Sama książka jednak Zanzi bardzo się podobała i chyba większości wierszyków nauczyła się mimochodem na pamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz