Oto weszłyśmy z Kru w kolejny etap rysowania. Po pierwszej fascynacji mazaniem i eksperymentowaniem ze smakiem kredek oraz elastycznością granic, które stawia mama, Kru zabrała się do twórczości. Stara się zamalować konkretną powierzchnie (albo mama tak to interpretuje). Tak czy tak, mniej je, a więcej rysuje!
Poniżej Kru stara się ucelować w kółka, które narysowała mama. Marze od góry do dołu, długie, mocne pociągnięcia.
Tu stara się pokolorować rybkę narysowaną przez Zanzi.
A tu koloruje auto autorstwa Zanzi. Choć trudno mi orzec, czy całe auto, czy celowała tylko w małe okna. Artysta jeszcze nie mówi co i jak, widownia musi się domyślać.
Wesoły okres przed nami :D
Dodam, że u nas dla Kru dominują trójkątne kredki świecowe. Wierzę, że pozytywnie wpływają na prawidłowy uchwyt i są trudne, trzeba mocno przyciskać. Łatwiejsze flamastry chce dać jej dużo później. Ot, taka moja filozofia. Najpierw będzie musiała przejść przez malowanie palcami, akwarele pędzlem, akryl i dopiero flamastry.
P.S. Chyba tylko rodzic może się zachwycać takimi bazgrołami :)
P.S. Chyba tylko rodzic może się zachwycać takimi bazgrołami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz