Kolejny ranek i nowe tace. Powtórzyłam te, po które Zanzi najczęściej sięgała.
Do zestawu dodałam jednak strzykawkę i pojemnik na lód. Strzał w dziesiątkę. Wiele powtórzeń...
Potem wybrała pracę plastyczne.
Dużo radości sprawia jej sprzątanie farb po pracy i mycie pędzli oraz kubka. A gąbką? och i ach. Aż żałuje, że zlew w kuchni mam tuż obok kuchenki, bo byłaby świetną zmywarką ;)
Trzecie powtórzenie kolorów:
Po tekście o dżdżystej pogodzie doszłam do wniosku, że Zanzi powinna jak najwięcej ćwiczyć na znanych jej wyrazach, łatwych do zrozumienia, a nie nowych. Tym razem padło na warzywa. Wyraźnie widać, że z wyrazami z otwartymi sylabami radzi sobie najlepiej. Cebula od razu przeczytała płynnie. Przy bakłażanie nie było już tak łatwo...
Kru tymczasem korzysta z lekcji siostry. Tak było ponad tydzień temu:
A dziś doszła do 50% skuteczności, tzn. nie udaje jej się za każdym razem od razu, ale próbuje, próbuje i w końcu wkłada dobrze. Cieszy mnie to, bo najbardziej lubię zabawy z układankami :)
Puszka z guzikami jak widać nadal cieszy się zainteresowaniem.
Zwykły kubek siostry z kredkami też jest dość atrakcyjny. Wyjmuje kredki i wkłada. Wyjmuje i wkłada.
Niesamowity słuch ma Kru. Powtarza zasłyszane wyrazy i frazy bez zrozumienia. Dziś Zanzi krzyczała w piaskownicy - moje, moje. A po chwili odpowiedziała jej Kru - moje, moje. A gdy w domu chciałam jej odebrać niestosowną zabawkę usłyszałam - ja bardzo chce. Jest to komiczne, bo Kru tylko odtwarza to co słyszała w podobnej sytuacji, ale bez zrozumienia (jeszcze). A gada, bo nadal nie chodzi. Za to już bardzo chętnie wstaje i wspina się, wszędzie gdzie tylko to możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz