Strony

środa, 30 kwietnia 2014

Zabawa w A KU KU - rozwijamy słownictwo rocznej Kru

Kru uwielbia książeczki. W większości korzystamy z zasobów po siostrze. Ostatnio hitem są książeczki a kuku! Pewnie dlatego, że właśnie te zabawy ostatnio cieszą się powodzeniem ;)


W środku piękne, proste ilustracje.


Pierwsza pozycja zawiera dźwięki zwierząt.



W drugiej pojawiają się opisy najprostszych czynności - stoi, siedzi, itp.



Zabawy zaowocowały nie tylko biernym przyswojeniem słowa miś, ale i czynnym. Miś to MI :)




Kru uwielbia tę zabawę. Śmieje się do rozpuchu. Patrzy gdzie chowam misia. Słucha, gdy mówię: nie ma misia. Gdzie jest miś? Wówczas zabiera się za poszukiwanie. Z trudem otwiera okienka, zagląda, a gdy wyjmuje misia, wołam, a ku ku :D Kru prawie turla się wówczas ze śmiechu i zaczynamy od początku :)


Kru nadal lubi się również sama chować pod kocykiem lub pieluszką i z piskiem mówić - a kuku :) to jedno z jej pierwszych wymawianych słów :D


Do zabaw dołącza też Zanzi. Gdy tylko się chowa, Kru biegnie by ją odszukać i odkryć. Obie przy tym nieźle się śmieją. Dochodzi też do upadków, gdy któraś zbyt energicznie ciągnie za kocyk i przewraca się.


P.S. Dodam, że Zani w tym wieku oglądała na komputerze pierwsze swoje bajki. Była to seria "Świat małego Ludwika". Bardzo proste filmiki... co to jest? to jest kot. Gdzie jest kot? schował się. Nie ma kota. Kocie, pokaż się. Tu jest kot :) Dodam, że gdy Zanzi była mała, zostawienie jej na 5 minut samej graniczyło z cudem. Stąd też takie metody. Jeden taki film, to prysznic z myciem głowy... Kru nie wymaga tyle uwagi, więc na razie stronimy przed takim sposobem na spędzanie czasu. Same filmiki były jednak pogodne, bez przemocy, proste, na prawdę proste, ale nie idiotyczne. Jeżeli potrzebujecie 10 minut dziennie dla siebie i nie widzicie innego wyjścia, bo malec natychmiast płacze, to może coś dla Was? 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Transfer miarką i łyżeczką, połączony z liczeniem

Udało mi się ostatnio zdobyć opakowanie po czekoladkach :) Cud do sortowania :) Najpierw podjęłyśmy próbę ze szczypcami, ale Zanzi jeszcze sobie nie radzi i zamiast wyzwania, jest tylko frustracja. Wykorzystałam więc miarki i łyżeczki. Tu poziom trudności był w sam raz :) Pokazałam jej jak można przełożyć z miski do pudełka, a ona po chwili... zaczęła je sortować :D





Idąc za ciosem podstawiłam więcej kolorowych misek i zmieniłyśmy narzędzie na miarkę po mleku.


Na zakończenie Zanzi znów przekładała kulki do pudełka, wybierając tylko jeden kolor. Potem spontanicznie zaczęła je liczyć. Podsunęłam jej więc pomoc do tworzenia liczb. Przy wyszukiwaniu odpowiednich cyfr i tworzeniu z nich liczb dwucyfrowych było dużo śmiechu. Niezłe ćwiczenia dla małej motoryki :) 




Czytamy napisy sklepów

Umiejętność czytania ma plusy i minusy. Jakie są minusy? A no idziecie z dzieckiem na miasto i nagle słyszycie: "-LO-DY. LODY. Mamo, tu sprzedają lody. Chcę lody!". Wsiadacie do tramwaju i słyszycie: "tu jest napisane 35, BE-MO-WO. Co to jest Bemowo?" i musicie zmierzyć się z dziwnymi spojrzeniami współpasażerów. Dodam, że trzymacie na rękach 2, 5 letniego szkraba... A i pytanie nie takie łatwe...
Nasze spacery wyglądają teraz tak: Zanzi odczytuje numery na budynkach: 4, 78, 137... szyldy sklepów - BANK, AP-TE-KA, DE-LI-KA-TE-SY... marki aut - SKODA, TORT ;P KWIAT ;) "-Mamooooo!!! BMW jechałoooo!!!". W domu odczytuje niektóre tytuły książek. 

Największym minusem nauki czytania jest to, że bardzo to polubiłam. I nie chodzi tu o żal, że kiedyś nauczy się czytać i to się skończy ;) Mam świadomość, że niebawem pójdzie do przedszkola i już ktoś inny będzie z nią spędzał większość dnia. Robię się zazdrosna. Już tęsknię. Skoro tak przyjemna jest nauka czytania i liczenia, wspólne malowanie, to co dopiero musi być przy nauce przyrody? Geografii? Historii? Fizyki? Chemii? Te niezliczone eksperymenty, wyprawy, odkrycia... A ja, gdy Kru pójdzie do przedszkola, pójdę do pracy na pełen etat. Pracę niby też lubię, ale to nie to samo. A nóż minęłam się z powołaniem i powinnam była zostać przedszkolanką? :) Macie podobnie? 

niedziela, 27 kwietnia 2014

1,2,3, do 100 liczysz Ty!

Dziś skorzystałam z naszych nowych zdobyczy ;) Mata z jednościami, dziesiątkami i setkami. Pokazałam Zanzi żółty sześcian i mówię - to jest jeden. Potem biorę zielony słupek i pytam Zanzi czy wie ile to jest. Już szykuję się wewnętrznie do tego, jak zaproponować jej liczenie, gdy słyszę - dziesięć. -A skąd wiesz? -Widać. -A tu? - Pokazuje niebieską płytkę - sto. No i tu mnie trochę zmroziło. Wiedziała więcej niż zakładałam ;) 


Samo sprawdzanie, ile żółtych klocków mieści się na niebieskim jednak było dla niej ciekawe. Choć głównie ze względu na trudności motoryczne. Klocki łatwo spadały i trzeba było zaczynać od nowa.


Potem policzyłyśmy ile jest żółtych sześcianów. Wolałam to sprawdzić zanim położymy je na niebieskiej setce, bo bałam się, że jest ich mniej i potem trudno będzie mi to Zanzi wytłumaczyć. 


Były jednak wszystkie :)


Poukładanie ich na niebieskiej płytce było prawdziwym wyzwaniem. Dla zdolności motorycznych i cierpliwości. Trochę pomagałam :)


Na zakończenie sprawdzałyśmy ile zielonych słupków mieści się w setce. Miło się słuchało... 10, 20, 30, 40, itd. :D


Takie klocki można zastąpić koralikami, klockami drewnianymi albo duplo. Co kto ma. Mogą być nawet spinacze. Można też z papieru wyciąć.

Ślady zwierząt - stemple z ziemniaków

Proza życia. Wchodzę do kuchni, zabieram się za szykowanie obiadu, sięgam po ziemniaki, a tam już centymetrowe kiełki. Faktycznie dawno nie jedliśmy ziemniaków... Aby zmniejszyć wyrzuty sumienia, że je zmarnowałam, powycinałam z nich ślady zwierząt.


Następnie wydrukowałam znalezione na darmowych stronach kolorowanki - gołębia, żabę, psa i konia.
Zanzi miała za zadanie dopasować ślady do zwierząt. Poradziła sobie bez problemu, co trochę mnie zaskoczyło. 


Następnie zabrałyśmy się za malowanie farbami akrylowymi. 


Zanzi upodobała sobie silnie uderzenia ziemniakiem. Ku mojej rozpaczy całkowitym hitem stało się... zamalowanie ziemniakiem całej przestrzeni. A ślady zwierząt? phi...






sobota, 26 kwietnia 2014

16 tydzień - nauka czytania - sylaby AB, AL

W tym tygodniu w ramach powtórzenia sięgnęłyśmy po zeszyt nr 4. Równolegle coraz częściej sięgamy po zeszyt z sylabami SZA, RZA. Zanzi ma duże trudności w wymawianiu SZ, CZ, DZ, RZ, więc będzie ciekawie :) Nie wiem czy nie skończy się to na logopedzie :( Z drugiej strony mamy jeszcze czas. Na razie mówi tak niewyraźnie, jak mają do tego prawo dzieci przed ukończeniem 3 roku. 

Ćwicząc zaczynałyśmy od czytania sylab. Dla Zanzi jest to zadanie proste, więc bardzo się jej podoba. Chętnie czyta nawet po kilka razy i to w ekspresowym tempie. Brzmi to bardzo melodyjnie, jak DO RE MI FA SO LA ;)


Odpoczynek od gry "memo" nadal mi służy. Szczególnie, że w tym tygodniu bawimy się "memo" ze znaczkami samochodów. W końcu nawet ja odróżniam marki samo4chodów :D


Pojawiły się także zabawy na łączenie sylab w pary. Poniżej pszczoły szukają swojego ula.


A tu nakładamy rękawiczki na ręce. Zanzi orzekła, że to dłonie Dużego. Jest im zimno i trzeba koniecznie założyć rękawiczki :)


Wśród zadań pojawił się też tajemniczy język Agaty i Tolka, podobny jak w zeszłym tygodniu. Powoli, powoli Zanzi zaczęła czytać pierwsze wyrazy z tej listy. Radzi sobie z dwoma otwartymi sylabami, typu LABA, BILU. Z zamkniętymi ma jednak trudność. Nie jest dla niej intuicyjnie, że APAL, czytamy A_PAL, a nie AP_AL. Widać jednak, że robimy małe kroki do przodu i nadal sprawia jej to radość. 

Pojawiła się także "krzyżówka". Jak widać przy śniadaniu :) Zanzi nie chciała się oderwać od zadań. Radzi sobie całkiem nieźle. Sylaby wyszukuje bez problemu, gdy je wymówię. Całkiem sama radzi sobie w 50%. Zalecam wtedy by przyłożyła wybraną sylabę i sprawdziła czy teraz wyraz brzmi jak należy. Wówczas widzi swój błąd i szuka dalej. Wydaję mi się, że jej pamięć operacyjna nie jest jeszcze w pełni rozwinięta i z wiekiem będzie jej szło coraz lepiej.
P.S. Myliłam się. Minęły kolejne dwa dni i Zanzi wymawia wyrazy na głos, wyraźnie akcentując sylaby i poprawnie wykonuje całe ćwiczenia :) No, albo ta pamięć dojrzała przez te dwa dni ;) Niesamowite, że coś nie idzie i nagle zaskakuje...


W tym tygodniu pojawiły się też kolejne wyrazy z układanek. Zanzi nauczyła się już sama otwierać pudełko, więc częściej ćwiczy sama. 


Ta część jest samokorygująca. Zanzi na tyle ją lubi, że chyba skompletujemy wszystkie części układanek.


W tym tygodniu pokazałam Wam niewiele prac plastycznych, bo korzystamy z gotowych materiałów, typu "Przedszkole Źyrafki 3-latek". Zanzi je lubi, a ja dzięki temu mam czas by ogarnąć pracę. 

środa, 23 kwietnia 2014

Skarbonka dla małego i dużego

Zdobyłam ostatnio siatkę wielkich kolorowych guzików o różnych kształtach. Pomyślałam, że będą świetną zabawą dla małej Kru. Wycięłam w puszcze po mleku otwór i pokazałam Kru jak korzystać z sortera. Zabawa się jej spodobała, jest nadal pewnym wyzwaniem.


Miało to być zadanie, które na tyle wciągnie młodszą, że nie będzie przeszkadzała starszej układać puzzle. Dumna z siebie i pomysłowości, zawołałam Zanzi na puzzle. A tu zaskoczenie. Zanzi rzuciła się na skarbonkę... Walka i krzyki były tak zacięte, że szybko nacięłam drugą puszkę po mleku. 


Zanzi wpadła w zachwyt. Tego nie przewidziałam. Sądziłam, że jest za duża na takie zabawki. Dopiero po kilku dniach takich ich zabaw zorientowałam się, dlaczego Zanzi tak je lubi. Po pierwsze, czasami mówi, że to kasa i wrzuca tam pieniądze. Po drugie, uczy Kru i jest zadowolona, że jej zawsze się udaje, a Kru czasem potrzebuje pomocy. Po trzecie, wrzuca na różne sposoby - licząc, sortując według koloru, sortując według kształtu. Gdy któregoś wieczora usłyszałam: "teraz sześciokąt" oniemiałam. Skąd ona wie co to sześciokąt? Pewnie rozmawiała z Dużym :) Na tej zabawce uczę także Zanzi gry na zmianę. Jeden klocek wrzuca ona, drugi siostra, potem znów ona. I o dziwo to zaczęło działać. Wczoraj wieczorem bawiły się już dobrowolnie, wspólnie jedną skarbonką. Zanzi weszła w rolę eksperta. Ja z kolei ćwiczyłam z nią porównywanie wielkości. Gdy posegregowała już guziki na kształty, pytałam czego jest więcej: gwiazdek czy kwadratów? A ona liczyła. Zaskakuje mnie, że potrafi wrzucać wszystkie guziki i trzy razy pod rząd...

Pory roku - drzewa z rolek po papierze toaletowym

Odkąd Zanzi w pełni usamodzielniła się z obsługą toaletową, wzrosła u nas ilość rolek po papierze toaletowym. Czasem nawet jedna dziennie... Czas coś z nimi robić. Dziś odświeżyłyśmy naszą wiedzę o porach roku. W tym celu stworzyłyśmy cztery drzewa. Ponacinałam je na dole - to korzenie i na górze - to konary. 


Następnie Zanzi zabrała się za przygotowywanie brązowej farby.


Potem czas malowania drzew.


Gdy drzewa już podeschły, a pędzel został umyty, zabrałyśmy się za drzewo wiosenne. Zanzi dostała cienki, zielony papier kolorowy, w celu zgniecenia go w kulę. To nasze świeże listki. Krepina byłaby lepsza, ale trzeba ją mieć :D


Gdy liście trafiły na swoje miejsce Zanzi domalowała trochę białych kwiatków. Tak "dokładnie" wyglądało drzewo rosnące przed naszym blokiem :)


Analogicznie powstały liście do drzewa letniego, tylko z ciemniejszego zielonego papieru. Zanzi ponaklejała na nie czerwone jabłka, które wcześniej wycięłam.


Do jesiennego drzewa Zanzi przygotowała pomarańczową farbę.


Następnie namalowała liście. Część na konarach, a część już opadłych, leżących na konarach drzewa.


Zima powstała przy użyciu waty.


Gdy Zanzi sprzątała i myła pędzel, wydrukowałam szybko kartki z nazwami pór roku. Zanzi miała za zadanie odczytać nazwę i dopasować odpowiednie drzewo.


Tak oto powstała cała kolekcja drzew :)