Strony

niedziela, 4 maja 2014

Patyczaki

Od jakiegoś czasu Zanzi interesuje się liczbami. Chciałam w pewnym momencie pobawić się z nią wrzecionami. I w niewyspaniu swoim już oglądałam ileż to wrzeciona kosztują. Ceny zawrotne. A metoda przecież była stworzona dla dzieci z rodzin ubogich... Postanowiłam rozejrzeć się po domu. Słomek brak, wykałaczki już wykorzystane, padło na nowiutką grę Patyczaki. 

Rozpoczęłyśmy od klasycznego układania odpowiedniej ilości patyczków na wyznaczone liczby. Zanzi w pewnym momencie zorientowała się, że nie starczy jednak zielonych patyczków.


Wyciągnęłam wówczas tarczę kolorów i zaczęłyśmy od początku. Zanzi losowała nawet kolor patyczków przeznaczonych na zero ;) 


Udało się przypasować patyczki od 0 do 9. Zostały już tylko 3 luźne patyczki, więc tabliczkę z liczbą 10 odłożyłyśmy na bok.


Jako, że materiał nadal budził duże zainteresowanie, posprzątałyśmy tabliczki z liczbami, a patyczki zaczęłyśmy segregować do odpowiednich misek. Zanzi działała szybko.


Gdy patyczki były już posegregowane wyciągnęłam pomoc do tworzenia liczb i wymyśliłyśmy grę na poczekaniu. Polecam, bo kooperatywna, a nie rywalizacyjna ;) Najpierw kręcimy strzałką wybierając kolor, potem układamy odpowiedni patyczek tworząc wieżę. Na "pomocy" odznaczamy jak jest wysoka. Zanzi musiała się trochę namyśleć, by stworzyć 10, 20, 30. Doszłyśmy do 38 i ostatecznie wieża rozsypała się.


Poukładałyśmy więc patyczki do pudełka, które samo w sobie jest świetnym sorterem. Wyciągnęłam tarczę z figurami i tak powstała nowa zabawa. Najpierw Zanzi kręciła strzałką, a potem z patyczków w danym kolorze lub podobnym, starała się ułożyć daną figurę. To było prawdziwe wyzwanie. Czasem układała sama, czasem z pomocą, ale była zaciekawiona.


Tego samego dnia układała figury z trójkątów równobocznych i o dziwo, wówczas stworzenie trapezu, dużego trójkąta, rombu lub sześciokąta było dla niej prostsze. Może dlatego, że tu rogi idealnie się nie stykają?


Przy okazji poćwiczyłyśmy też czytanie globalne nazw podstawowych kolorów.


A że karteczki z kolorami były razem z tymi określającymi mniej/więcej to i zabawa z ich wykorzystaniem. Najpierw na tarczy losowałyśmy, ile patyczków trafi do jednej miski, ile do drugiej. Potem Zanzi dopasowywała gdzie jest mniej, a gdzie więcej.


Następnie przesypywała je na szalki wagi, sprawdzając czy na pewno tam gdzie jest więcej,  będzie "ciężej" :)


Pod koniec do zabawy zaprosiłyśmy małą Kru. A więc kolejna puszka po mleku i nowy sorter. Najpierw dziewczynki ćwiczyły cierpliwość. Wkładały na zmianę. To propozycja samej Zanzi.


Radziły sobie zgodnie, bez kłótni.


Jednak gdy Zanzi poszła na spacer, cały sorter został dla Kru. Ucieszyła się z tego i zabrała do pracy ;)


Na koniec planowałyśmy jeszcze bawić się w odtwarzanie szeregów, prostszych i trudniejszych, ale spacer wygrał. Może następnym razem? Polecam takie powtarzanie sekwencji, przed nauką czytania. Pomaga wyczulić na szczegóły.


Cóż, a wiecie na czym polega gra patyczki? Na układaniu poszczególnych patyczków według załączonych wzorów lub własnych pomysłów. Do tego jeszcze nie doszłyśmy ;) Grę polecam, jak widzicie mnóstwo możliwości. Ja kupowałam w sklepie gragamel, bo przez internet wygodniej. No i miała być na dzień dziecka... ech... słaba silna wola.

P.S. Dodam tylko, że tarcze można zastąpić losowaniem kartoników z woreczka lub można stworzyć kostkę z papieru i narysować na ściankach kolory, kształty lub liczby, według potrzeby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz