Do gustu Zanzi bardzo przypadło ubieranie gąsienicy w koszulki. Te z napisem "PA PA" dostała na pożegnanie, te z napisem "MU MU" od zaprzyjaźnionej krowy, itp. :) Była to dobra motywacja do wielokrotnego powtarzania sylab. Dopiero pod koniec tygodnia Zanzi udawało się bezbłędnie rozpoznawać napisy na kartonikach. Przy czytaniu często myliła PE z ME itp.
A tu wersja do gry w "pamięć" lub szukanie par. Aż się prosi by coś takiego wykonać w domu samemu ;)
Domek ma wolne okienko, do którego kładę zdjęcie Zanzi. Dzięki temu ćwiczeniu w mig nauczyła się globalnie odczytywać swoje imię i imiona członków rodziny. Fajne, bo można dowolnie modyfikować dokładając odpowiednie karteczki i zdjęcia.
Największą popularnością cieszyły się pszczółki :) Codziennie Zanzi domagała się o to, aby mogła wskazać im drogę do kwiatków. Polecam przy tym włożenie obrazka w gładką koszulkę i łączenie suchościeralnym mazakiem. Zwykłe wskazywanie palcem jest mniej atrakcyjne :) Za to dla chłopców polecałabym wersję bardziej ruchową. W jednej części pokoju porozkładać kwiatki (albo auta?), w drugiej porozkładać obrazki pszczółek (garaży?) z sylabami. Chłopak miałby za zadanie połączyć je w pary, ale bieganie po pokoju (skakanie, raczkowanie?) pozwoliłoby stracić nadmiar energii. Zanzi potrafi się skupić długo i przez godzinę wykonywać ćwiczenia przy stoliku. Nie oczekiwałabym tego samego po zdrowych, energicznym i rozbrykanym chłopcu :)
Jakby nie patrzyć kolejny tydzień minął. Codziennie odrobinę lepiej, ale materiał nadal bezbłędnie nie jest opanowany. Zalecano by przed nauką czytania bawić się z dziećmi w zadania odwołujące się do analizy i syntezy wzrokowej. Pominęłam to, bo przecież tak szybko nauczyła się samogłosek... W tym momencie sięgnęłam po gotowe materiały z serii "Stymulacja i terapia". Właśnie z nimi pojechałyśmy na ferie. Niebawem opiszę na czym polegają takie ćwiczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz