Po powrocie z ferii poważnie zastanawiałam się, czy nie przerwać tej nauki. Zazni to wprawdzie lubi, ale pięć tygodni czytania o sylabach PA, PO, PE, PI, PÓ, PU, PY, MA, MO, ME, MI, MÓ, MU, MY i...
nadal potrafi się mylić.
Oprócz zeszytu p.Cieszyńskiej i pomocy z "Moich Sylabek", w tym tygodniu korzystałyśmy także z pomocy domowej roboty. Gdyby działała mi drukarka, skorzystałabym z obrazków z edytora tekstu, ale jak się nie ma co się lubi, to się samemu tworzy pomoce ;)
Z sylab, które Zanzi zna, nie da się stworzyć zbyt wielkiej ilości wyrazów. Przynajmniej ja stanęłam na MAPA, MAPY, PUMA, PUMY, MAMA, PUPA. Ostatniego obrazka Wam nie pokarzę, abyście mnie nie posądzili o rozpowszechnianie bezeceństw ;)
Zadaniem Zanzi było powiedzenie co jest na obrazku, a następnie odszukanie odpowiednich sylab, wypisanych na nakrętkach. Po ułożeniu Zanzi mogła odchylić kartkę i sama sprawdzić czy dobrze rozwiązała zadanie. Jeżeli nie, bez trudu i stresu potrafiła sama się poprawić.
Stworzyłam nawet puszkę na owe nakrętki, aby mała Kru nie zlizała z nich napisów, bo i tak są chyba zbyt duże na zjedzenie. Dzięki puszcze z otworem Zazni bardzo chętnie sama dba o to, by po zabawie znalazły się na swoim miejscu i "poszły spać", jak mawia.
I co? Pewnego ranka obudziła się i po prostu przeczytała książeczkę bez błędu. Jakby coś nagle zaskoczyło, powstało przez noc nowe połączeniu między neuronami? Sama nie wiem co. Po prostu nagle przestała mylić sylaby :) Z dużą przyjemnością Zanzi sięgnęła po kolejną, oczekiwaną bardzo książeczkę z numerem cztery. Oczekiwaną, bo Zanzi dopatrzyła się jej zdjęcia na tylnej okładce poprzedniego numeru i już od kilku tygodni o nią prosiła.
Ciekawe ile zajmie nam opanowanie materiału z kolejnej książeczki. Również pięć tygodni, czy teraz już będzie z górki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz