Strony

piątek, 21 lutego 2014

6 tydzień - nauka czytania

Ten tydzień również spędziłyśmy na feriach bez książeczki z sylabami. Gdy Zanzi miała ochotę na "zadania" wyciągałam kolejne ćwiczenia z analizy i syntezy wzrokowej. Zaczęło mnie trochę niepokoić, że córka często myli się i błędnie odczytuje liczby, np. zamiast 12, 21 itp. Fajniej jest od czasu do czasu stymulować dziecko, by nie miało dysleksji po mamie, niż chodzić przymusowo z dzieckiem na terapię, gdy ma już problemy w szkole.

Dwa poniższe zadania polegały na odnajdywaniu określonych konturów przedmiotów. Za pierwszym razem jest podpowiedź, czego należy szukać. Zalecają by dziecko wodziło palcem po wskazywanym przedmiocie, ale że u nas było to dość energiczne pokazywanie, włożyłam obrazki do koszulek i poprosiłam, by Zazni obrysowywała je. To zdecydowanie najtrudniejsze z ćwiczeń, na które się natknęła w tej serii. 



Pojawiła się też cała grupa ćwiczeń na odwzorowywanie, w skali 1:1 


lub tak jak na poniższym obrazku. Z takimi zadaniami Zanzi sobie radziła, ale dość szybko ją to nudziło. Dużo większą ma frajdę z gry "Colorino". naszej pierwszej gry z kostką.


Pojawiły się też ćwiczenia na odszukiwanie różnic w rysunkach. Ten poniższy świetnie rozwija słownictwo dwulatka. Coś jest dłuższe, porozrzucane, przodem, tyłem, skierowane w lewo, w prawo. Takie zadania są dla Zanzi wyzwaniem, ale do pokonania. Jeszcze cztery miesiące temu nie mogła pojąć idei szukania różnic, choć nie było problemu z odnajdywaniem identycznych obrazków.


Okres wyjazdu był trudny. Czwarty tydzień pracy z pierwszymi sylabami i stoimy w miejscu. Zaczęłam się zastanawiać czy może robię coś nie tak lub Zanzi jest jeszcze za mała? Jeszcze raz zajrzałam do podręcznika p.Cieszyńskiej i trafiłam na dwa akapity dotyczące naszej sytuacji. Pierwszy mówił, że jeżeli dziecko ma trudności z rozróżnianiem sylab i jako rodzice wahamy się czy nie jest za małe... to nie jest :) Potrzebuje więcej czasu i już. Drugi mówił o tym, że nauka materiału z kilku pierwszych książeczek zajmuje dziecku najwięcej czasu. Dodało mi to otuchy, bo nie musimy się z tym czytaniem śpieszyć.

Niesamowite jest to, że przez te sześć tygodni wyraźnie widać, jak Zanzi codziennie uczy się czegoś nowego. Jakaś drobna rzecz, która była trudna wczoraj, dziś nagle staje się łatwa, jakby przez noc powstało jakieś nowe połączenie między neuronami. I wierzcie lub nie, ale ona to lubi. Dopomina się o zadania i o czytanie książeczek, na równi z ciasteczkami i oglądaniem bajek, mimo, że tylko dwa ostatnie punkty ograniczamy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz