Strony

sobota, 1 lutego 2014

"Trzy lata mam... i czytam sam!"

Czy uczyć Zanzi czytać? Czy uczyć czytać 2,5 letnią Zanzi? Pewnego dnia zrodziło się w mojej głowie takie oto pytanie. Po chwili padła odpowiedź. No chyba zgłupiałaś. Ale... ale skoro tak bardzo lubi liczby i liczyć... skoro tak bardzo lubi wykonywać wszelkie zadania z książeczek dla dzieci. Co robić? Kupiłam już mnóstwo "akademii, uniwersytetów, ćwiczeń i zadań dla dwulatka". A Zanzi ciągle mało. Codziennie pyta i prosi o kolejne zadania. Zaczęłam wymyślać własne, ale ona ciągle prosi o jeszcze i jeszcze... skąd czerpać to jeszcze? A gdyby tak tymi zadaniami była nauka czytania? Kolorowa, atrakcyjna i do tego zapobiegająca dysleksji?
Pomysł, nie zrodził się z przerostu ambicji, tylko ciągłego zabiegania i próśb Zanzi - zadania, zadania. No to zaczęło się. Tak oto wygląda pierwszy z serii zeszytów "Kocham czytać" Jagody Cieszyńskiej.



 O założeniach metody tego psychologa i logopedy możecie przeczytać w sieci. Polecam, szczególnie gdy dziecko mówi niewyraźnie lub/i jest zagrożone dysleksją. Autorka twierdzi, że dzięki tej metodzie nawet dwuletnie dziecko opanuje sztukę czytania. Przyjmuję to wyzwanie. Zanzi ma 2 lata i 5 miesięcy gdy sięgamy po pierwszą książeczkę z serii. 

W środku jest dokładny opis jak należy z książeczki korzystać. Po tygodniu Zanzi rozpoznawała samogłoski i odczytywała odpowiednią ich ilość. Zdecydowanie lubi ją. Cieszy ją poznawanie zawartości, to że potrafi powtórzyć, rozpoznać literę, przeczytać. Uczy też czytać inne maskotki :) Minus publikacji wg mnie to ilustrację. Zanzi je lubi, ja je przełykam. Kwestia gustu. Stosujemy w domu zasadę, że książki powinny mieć co najmniej wartościową treść lub ilustrację. Ta być może nie spełnia obu kryteriów, ale spełniła swoją rolę. Dzięki niej i "Moim Sylabkom" nauka czytania stała się wielką przygodą. Zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi. 

Sama jestem ciekawa czy faktycznie nam się uda? Cieszy to, że Zanzi tak bardzo to lubi. 

4 komentarze:

  1. jak patrzyłam w sieci, to "moje sylabki" są bardzo drogie.. jak na moje wymagania.. :( gdzieś to kupiła? Czy to po prostu musi kosztować 60zł.. ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Moich sylabek" warto poszukać w bibliotekach. W moim mieście są w dwóch ogólnodostępnych bibliotekach i jednej uczelnianej, a wcale to nie jest jakieś wielkie miasto:)

      Usuń
    2. No ja właśnie jestem z dużego miasta i niestety nie mają. Przynajmniej w 7 okolicznych księgarniach dla dzieci...

      Usuń
    3. W bibliotekach zazwyczaj jest opcja zaproponowania pozycji do kupienia. Może warto spróbować? Albo poszukać w okolicznych miejscowościach np. w siedlcach "moje sylabki" są w bibliotece pedagogicznej;P Zawsze mniej wyjdzie podróż niż 300 zł za 5 zestawów "moje sylabki":P

      Usuń