Najpierw miała za zadanie namalować trawę na kartce, ale że nie zabrałam jej kartki w odpowiedniej chwili trawa zarosła całą powierzchnię :) Aby kot się zmieścił, przykleiłam jego brzuch na środku kartki, ułożonej poziomo i dałam Zanzi wolną rękę. Wydawało mi się, że całość może mieć tylko jeden finał. Mam małą wyobraźnię ;)
Najbardziej zaskoczyły mnie uszy... dałabym się przekonać, że to może bardziej pies jest :) I niestety miska mleka zasłoniła, ale dwie nogi za nią są skierowane palcami do środka. Taki nieporadny był, trochę nieśmiały z nimi :) Zanzi dorysowała kotu buzię, bo buzia musi być. Minimalizmu mi się zachciało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz