Czy czytacie z pociechami książkę o "Bardzo głodnej gąsienicy?". My ją uwielbiamy. To pierwsza książeczka, którą Zanzi zaczęła nam czytać na niby, po prostu recytując tekst z pamięci. Jest pięknie wydana, a przy okazji uczy liczyć do pięciu, pomaga poznać dni tygodnia i pokazuje proces rozwoju gąsienicy, od jajeczka po motyla. Stąd też temat dzisiejszego malowania palcami.
Najpierw malujemy dłoń dziecka, tak by palce były w innym kolorze niż dłoń. Po chwili powstaje gąsienica :D
Zachęciłam Zanzi do domalowania jej czerwonych bucików, aby poćwiczyła precyzje dłoni.
Potem powstało słońce z promyczkami. Pierwszy raz stworzyła je w formie kropek a nie promyczków. Fajnie, że potrafi już odchodzić od utartych schematów.
Znalazło się też miejsce na chmurkę, która zaczęła przybierać na wielkości. Zadałam wtedy pytanie sugerujące, czy to może już koniec i pozwoliłyśmy gąsienicy schnąć.
Użyłyśmy żelowych farb do dłoni. Mają niestety mało pigmentu. Dużo bardziej polecam farby firmy JOVI, których to pojemniczki dalej wykorzystujemy. Są droższe, ale wyraziste barwy i drobna faktura. Idealne na pierwsze farby dla alergika. Piszę to, bo my próbowałyśmy malować zwykłymi plakatówkami, gdy Zanzi była młodsza i kończyło się na sporej wysypce. A były to plakatówki nietoksyczne, dla małych dzieci. Teraz gdy jest już większa, uodporniła się i nie jest tak wrażliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz